tag:blogger.com,1999:blog-88916876073435917062024-03-13T10:47:02.529-07:00Half A Heart klaudyś http://www.blogger.com/profile/04893868008335837872noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-8891687607343591706.post-49580428556943890662014-01-11T11:21:00.003-08:002015-03-06T03:49:40.355-08:00Rozdział 2 <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoQuote">
<blockquote class="tr_bq">
Liam błądził po Paryżu. Z mapą i rozmówkami w ręku chodził
praktycznie identycznymi uliczkami. Dziewczyna z kawiarni, Annabeth miała racje te rozmówki były nic nie warte.
Francuzi irytowali się jak musieli czekać na jego odpowiedź, no może
nastolatki, które znały go z zespołu chętnie udzielały mu odpowiedzi, ale o tej
porze, rzadko można było je spotkać. Wszystkie były w szkole.</blockquote>
</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa…- przeklął pod nosem jak znowu pomylił drogę. Mieszkał w Paryżu od tygodnia i nadal nie
umiał trafić do domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ładnie tak przeklinać.- Odwrócił się i wtedy ją
zobaczył. Wiosenny wiatr rozwiewał jej jasne loki, a duże niebieskie oczy
śmiały się do niego. Na usta miała piękny uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Anna…- Podszedł do niej i na powitanie pocałował ją w
policzek. Ten zwyczaj zdążył przejąć od Francuzów.- Znowu się zgubiłem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może zainwestujesz w GPS.- Roześmiała się.- Chodź
zaprowadzę cię to nie daleko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzięki- uśmiechnął się do niej. Zaczęli iść zupełnie w przeciwnym
kierunku, niż on miał. Po kilku minutach znaleźli się pod ego blokiem. – Może wstąpisz
na herbatę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wy Anglicy i wasza herbata.- Roześmiała się dziewczyna.- Z
chęcią wypiję herbatę.</div>
<div class="MsoNormal">
Liam wziął od niej płaszcz i powiesił na wieszaku. Poszedł
do kuchni zaparzyć herbatę. Annabeth
chodziła po salonie i przyglądała się zdjęciom oprawionym w ramki.</div>
<div class="MsoNormal">
- To moi przyjaciele- powiedziała stając za nią.- Graliśmy
razem w zespole.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem. Nie mieszkam na księżycu i posiadam telewizję. Było o was głośno. Dlaczego już nie gracie?</div>
<div class="MsoNormal">
- Każdy z nas ułożył sobie jakoś życie, zero pomysłów na
kolejną płytę. Potrzebujemy odpoczynku.</div>
<div class="MsoNormal">
- A gdzie twoje życie? Dlaczego szukasz szczęścia w obcym
mieście?- Uśmiech Liama zgasł. –
Przepraszam nie powinnam pytać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic nie szkodzi.- Z powrotem się uśmiechnął, ale jego
uśmiech nie sięgał piwnych oczu. – Herbata zrobiona. </div>
<div class="MsoNormal">
Usiedli na kanapie i w ciszy pili gorący napój. Anna spojrzała
w stronę okna. Duże krople deszczu
waliły o szklaną szybę okna. Nad paryskimi ulicami zawisła ogromna chmura.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jezu, ale leje.- Liam odwrócił się i spojrzał w stronę
okna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Strasznie, ale my jesteśmy pod dachem.- Oboje zaczęli się
śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Parę dni później</b></div>
<div class="MsoNormal">
Składając czarną parasolkę, Liam wszedł do jego ulubionej
kawiarni. Bardzo lubił podawaną tutaj kawę, ale przychodził tutaj ze względu na
właścicielkę. Posłał szeroki uśmiech do Annabetch, która właśnie obsługiwała
jakiegoś klienta. Przewiesił kurtkę przez jedno z krzeseł i podszedł do starego
pianina. Korciło go już od paru dni.
Podniósł drewnianą pokrywę i usiadł na dostawionym krześle. Zaczął grać jaką delikatną melodię. Nie
wiedział, że w kawiarni zebrała się spora widownia. </div>
<div class="MsoNormal">
Pomagał Ann zamknąć kawiarnię. Ustawiał wszystkie krzesła,
kiedy do kawiarni wpadł młody chłopak. Annabeth uśmiechnęła się na jego widok.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć kochanie.- Chłopak objął ją w tali i delikatnie
pocałował. Liam ze smutkiem i zazdrościć to wszystko obserwował.</div>
<div class="MsoNormal">
- Anna ja będę leciał- stwierdził biorąc swoją kurtkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne. Liam dzięki ze pomoc.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Nie zwracając uwagi na przybyłego chłopaka Liam wyszedł z
kawiarni. Złapał taksówkę i wrócił do domu. </div>
</div>
klaudyś http://www.blogger.com/profile/04893868008335837872noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8891687607343591706.post-46375395957979150592013-12-16T11:55:00.000-08:002013-12-18T05:12:46.675-08:00Rozdział 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Annabeth stała za ladą swojej kawiarni. Płynną francuszczyzną rozmawiała z klientem i przyjmowała jego zamówienie. Promiennie się do niego uśmiechnęła. Zaparzyła kawę i ukroiła kawałek czekoladowego ciasta. Podała zamówienie dla młodego francuza i wróciła do swojej lektury. Tylko z rana miała na to czas, po południu mała kawiarenka przy Oberkampf w Paryżu pękała w szafach i młoda francuska, która ją prowadziła nie miała chwili wytchnienia. Od godziny dwunastej z wrodzoną w sobie gracją sprawnie manewrowała między stolikami, zdawała się nie zauważać ludzi kręcących się pod jej nogami i wysokich obcasów. Posyłała szczere uśmiechy swoimi klientom, wymieniała zdawkowe uwagi. Czas płynął swoim stałym tempem.<br />
W końcu przyszła ta pora kiedy wszyscy klienci wracali do swoich zajęć, a Annabeth mogła odetchnąć. Usiadła za ladą i piła swoją kawę. Co raz obsługiwała klientów, najczęściej turystów ledwo mówiących po francusku. Posyłała im wtedy łagodny uśmiech i ku ich uldze zaczynała mówić po angielsku. Tak mijał dzień za dniem, niby wkradała się do niego rutyna, ale Annabeth kochała to miejsce. Jedyne miejsce w którym czuła się jak w domu.<br />
Słońce chowało się za blokami, a Annabeth powoli kończyła pracę. Pogasiła wszystkie świeczki i zabrała się za sprzątanie. szklane drzwi się otworzył, a dzwonek wiszący ku górze zadzwonił. Do środka wszedł młody chłopak. W jednej ręce trzymał sporą torbę, a w drugiej jakąś książkę. Szybko przeleciał wzrokiem po całej kawiarni by po chwili jego piwne oczy spoczęły na pięknej dziewczynie.<br />
- Déjà Closed- powiedziała do niego. Spojrzał na nią z przerażeniem w oczach i zaczął wertować książkę trzymaną w ręku.<br />
- Saviez-vous...- Anna podeszła do chłopaka i zabrała mu rozmówki angielsko-francuskie.<br />
- To są same głupoty- powiedziała uśmiechając się szerzej.- Mówiłam, że już zamknięte.<br />
- Aaa... mówisz po angielsku?- Liam walnął się otwartą dłonią w czoło słysząc swoje głupie pytanie.- Przepraszam. Może wiesz gdzie znajduje się ta ulica.- Jego przyjaciel Harry załatwił mu mieszkanie, ale zapomniał go nauczyć języka.<br />
- Wiem- odpowiedziała i zaczęła zastanawiać się jak mu to wytłumaczyć.- Zaprowadzę cię.<br />
- Na pewno? Jakoś sam dotrę.- Liam nie chciał zawracać jej głowy. Może w końcu by dotarł na miejsce.<br />
- Musisz tylko chwilę zaczekać.<br />
Oboje wyszli z kawiarni. Wieczory były jeszcze chłodne, ale czuć było, że zbliża się lato.Anna zapięła swój płaszczyk i razem z Liamem szli przez Paryż. Powinna iść w zupełnie innym kierunku, ale nie potrafiła odmówić mu pomocy.<br />
- Jestem Annabeth.- Dziewczyna przerwała ciszę, która panowała odkąd wyszli z kawiarni.<br />
- Liam. Zapomniałem się przedstawić jestem kompletnym idiotą.- Mruknął jeszcze pod nosem, a Annabeth się roześmiała.<br />
- Jak na kompletnego idiotę jesteś bardzo miły.- Przeszli obok starego domu. Był w kompletnej ruinie, ale kiedyś musiał być piękny. Liam zatrzymał się na chwilę, starając sobie przypomnieć czy w Paryżu były ruiny domów. Z licznych tras koncertowych pamiętał tylko ulice z odnowionymi kamienicami, licznymi kawiarniami i butikami. Zwiedził wszystkie ze swoją byłą dziewczyną, ale nigdy nie natknął się na żaden zrujnowany dom, szczególnie aż w takim stanie.<br />
- Nie pamiętam go.<br />
- Większość turystów nie zna tego miejsce.- Niebieskie oczy spoczęły na chłopaku.- To smutna historia.<br />
- Chciałbym ją poznać. Nie ważne czy smutna, liczy się to czy warta usłyszenia.<br />
- Jak w każdym kraju tak i we Francji istniała monarcha. Zanim doszło do demokraci rządzili jeszcze królowie. Niewielu wie, że całej rodziny królewskiej nie wymordowano podczas rewolucji francuskiej. Osiemnaście lat temu podczas jednego z kryzysów, wszystko zrzucono na nich, że to ich wina, że się wtrącają. Postanowili się zemścić. Spalili całą posiadłość. Nie wiadomo czy rodzina przeżyła. Od tamtej pory ten dom tak stoi. Marnieje i rozpada się jak nasza kultura.- Powiedziała ze smutkiem.- Jesteśmy na miejscu. Rozmawiałeś już z właścicielem?<br />
- Nie- odpowiedział Liam kręcąc przecząco głową.<br />
- Chodź.- Pociągnęła go za rękę w stronę kamienicy.- Właściwie co cię sprowadza do Paryża i to bez znajomości języka?<br />
- Nowe życie- odpowiedział ogólnikowo. Annabeth poszła porozmawiać z mężczyzna od którego miał wynająć mieszkanie. Dobrze, że ją spotkał bo w życiu by sobie nie poradził mając do pomocy tylko rozmówki.<br />
- Proszę twoje klucze.- Z uśmiechem podała mu pęk kluczy.- Część twoich rzeczy już przywieziono, są na górze.<br />
- Dziękuję. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.- Wziął ją w ramiona i przytulił.<br />
- Jak przyjdzie na to pora to znajdzie się też odpowiedni sposób.- Pomachała mu na pożegnanie i odeszła. </div>
klaudyś http://www.blogger.com/profile/04893868008335837872noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8891687607343591706.post-27763868842876030652013-11-26T08:36:00.000-08:002013-11-26T09:19:47.601-08:00Prolog<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: center;">
Może to nie jest bajka</div>
<div style="text-align: center;">
A on nie jest moim księciem</div>
<div style="text-align: center;">
Ale go kocham i to jest najważniejsze</div>
<div style="text-align: center;">
~~***~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Żyłam w bajce, marzyłam o księciu z bajki. Rycerzu, który będzie mnie chronił, kochał nad życie. Pragnęłam wielkiej miłości godnej moich ulubionych książek. O tym marzyłam od najmłodszych lat. Byłam zaślepiona idealnym obrazem mojego księcia i nie zauważyłam JEGO. Straciłam szansę na coś pięknego, prawdziwego, wywodzącego się z głębi naszych serc. Teraz czuję słone łzy płynące po moich policzkach. Na sama myśl, że już nigdy nie zobaczę roześmianych piwnych oczu, że już nikt nie zagra na starym pianinie stojącym pod oknem w mojej kawiarni, że już zawsze będę wracać sama do domu, bo on na mnie nie czeka moje serce znowu rozpada się na miliony kawałeczków. Karą są wspomnienia wspólnie spędzonych chwil, wieczornych spacerów nad Sekwaną i piątkowych wypadów do kina na stare horrory. Nie przeszkadzało nam, że oglądaliśmy je już z milion razy, za każdym razem zabawa była taka sama. Teraz są tylko wspomnienia, kilka wyblakłych zdjęć i fragment idealnej piosenki spisanej w pośpiechu na serwetce. Ja jestem winna nie ON. Nie dostrzegałam go i jego miłości. Teraz jest już za późno, a on jest daleko. Ja jestem tutaj w Paryżu, a On w Londynie albo innym miejscu na świecie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQuKp5X8J0jLkurO-SM9mOnKn5TXXQ2ggmSfM9NHXRGKHvjMLwmp76en04NqtBECKGmajegGRmKuYgsHSvUOz-NFgLnnox_faH7_CC7sDyiO6DXFVpi-J6N4HL7V12QkSIA3EW8bMMAz8/s1600/my_awesome_gif_zpsbc1911e1.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQuKp5X8J0jLkurO-SM9mOnKn5TXXQ2ggmSfM9NHXRGKHvjMLwmp76en04NqtBECKGmajegGRmKuYgsHSvUOz-NFgLnnox_faH7_CC7sDyiO6DXFVpi-J6N4HL7V12QkSIA3EW8bMMAz8/s1600/my_awesome_gif_zpsbc1911e1.gif" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Och, przeniosę cię przez ogień i wodę dla twej miłości<br />
I będę trzymać cię blisko<br />
Mam nadzieję, że twoje serce jest wystarczająco silne<br />
Kiedy nadchodzi noc<br />
Znajdziemy drogę przez mrok</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<hr />
No i mamy prolog. Kolejny jaki napisałam dzisiejszego dnia. Tak nowe opowiadanie to moja stara śpiewka. Mam ich od cholery ostatnio tylko pisze i pisze więc będziecie mnie znosić prze najbliższych milion lat. Mam nadzieję, że się wam podobał. Rozdziały dopiero w grudniu bo utknęłam z przepisywaniem. Najgorsza rzecz przepisywać z zeszytu. Zamykam się. Pa :*</div>
klaudyś http://www.blogger.com/profile/04893868008335837872noreply@blogger.com6