Liam błądził po Paryżu. Z mapą i rozmówkami w ręku chodził praktycznie identycznymi uliczkami. Dziewczyna z kawiarni, Annabeth miała racje te rozmówki były nic nie warte. Francuzi irytowali się jak musieli czekać na jego odpowiedź, no może nastolatki, które znały go z zespołu chętnie udzielały mu odpowiedzi, ale o tej porze, rzadko można było je spotkać. Wszystkie były w szkole.
- Kurwa…- przeklął pod nosem jak znowu pomylił drogę. Mieszkał w Paryżu od tygodnia i nadal nie
umiał trafić do domu.
- Nie ładnie tak przeklinać.- Odwrócił się i wtedy ją
zobaczył. Wiosenny wiatr rozwiewał jej jasne loki, a duże niebieskie oczy
śmiały się do niego. Na usta miała piękny uśmiech.
- Anna…- Podszedł do niej i na powitanie pocałował ją w
policzek. Ten zwyczaj zdążył przejąć od Francuzów.- Znowu się zgubiłem.
- Może zainwestujesz w GPS.- Roześmiała się.- Chodź
zaprowadzę cię to nie daleko.
- Dzięki- uśmiechnął się do niej. Zaczęli iść zupełnie w przeciwnym
kierunku, niż on miał. Po kilku minutach znaleźli się pod ego blokiem. – Może wstąpisz
na herbatę.
- Wy Anglicy i wasza herbata.- Roześmiała się dziewczyna.- Z
chęcią wypiję herbatę.
Liam wziął od niej płaszcz i powiesił na wieszaku. Poszedł
do kuchni zaparzyć herbatę. Annabeth
chodziła po salonie i przyglądała się zdjęciom oprawionym w ramki.
- To moi przyjaciele- powiedziała stając za nią.- Graliśmy
razem w zespole.
- Wiem. Nie mieszkam na księżycu i posiadam telewizję. Było o was głośno. Dlaczego już nie gracie?
- Każdy z nas ułożył sobie jakoś życie, zero pomysłów na
kolejną płytę. Potrzebujemy odpoczynku.
- A gdzie twoje życie? Dlaczego szukasz szczęścia w obcym
mieście?- Uśmiech Liama zgasł. –
Przepraszam nie powinnam pytać.
- Nic nie szkodzi.- Z powrotem się uśmiechnął, ale jego
uśmiech nie sięgał piwnych oczu. – Herbata zrobiona.
Usiedli na kanapie i w ciszy pili gorący napój. Anna spojrzała
w stronę okna. Duże krople deszczu
waliły o szklaną szybę okna. Nad paryskimi ulicami zawisła ogromna chmura.
- Jezu, ale leje.- Liam odwrócił się i spojrzał w stronę
okna.
- Strasznie, ale my jesteśmy pod dachem.- Oboje zaczęli się
śmiać.
Parę dni później
Składając czarną parasolkę, Liam wszedł do jego ulubionej
kawiarni. Bardzo lubił podawaną tutaj kawę, ale przychodził tutaj ze względu na
właścicielkę. Posłał szeroki uśmiech do Annabetch, która właśnie obsługiwała
jakiegoś klienta. Przewiesił kurtkę przez jedno z krzeseł i podszedł do starego
pianina. Korciło go już od paru dni.
Podniósł drewnianą pokrywę i usiadł na dostawionym krześle. Zaczął grać jaką delikatną melodię. Nie
wiedział, że w kawiarni zebrała się spora widownia.
Pomagał Ann zamknąć kawiarnię. Ustawiał wszystkie krzesła,
kiedy do kawiarni wpadł młody chłopak. Annabeth uśmiechnęła się na jego widok.
- Cześć kochanie.- Chłopak objął ją w tali i delikatnie
pocałował. Liam ze smutkiem i zazdrościć to wszystko obserwował.
- Anna ja będę leciał- stwierdził biorąc swoją kurtkę.
- Jasne. Liam dzięki ze pomoc.
Nie zwracając uwagi na przybyłego chłopaka Liam wyszedł z
kawiarni. Złapał taksówkę i wrócił do domu.